Moja droga, to ta, na której… mniej śladów

Samotny_mak_małe_podpisZ czego wynika to, że z kimś nam po drodze, a z kimś innym nie?

Zastanawiacie się czasem, co powoduje, że poznajecie człowieka i wiecie, macie  wewnętrzne przekonanie

nie dające się z niczym porównać, że moglibyście z nim „konie kraść”?

A poznajecie inną osobę i okazuje się, że z nią to już niekoniecznie… Skąd to się bierze, skąd to uczucie?

Powiedziałabym, że to intuicja – tylko tyle i aż tyle! Dobrze jest jej posłuchać albo w ogóle ją usłyszeć, co nie zawsze jest proste, a czasem wręcz niemożliwe. Niemożliwe jest wtedy, kiedy uaktywniają się nasi wewnętrzni „zagadywacze”:

– a tam! co będziesz słuchać! trzeba brać co dają! nie ma co wybrzydzać!

– e tam! co ty? głosy słyszysz!? nie chrzań! nie ma na co czekać, nie ma się co zastanawiać…

– nie wygłupiaj się! może w tym człowieku coś jednak jest? może się jeszcze do niego przekonasz?

NIE!

Z całą mocą odpowiadajcie „NIE” na to wewnętrzne zagadywanie i odwodzenie was od waszego głosu, który wie. Po prostu i najzwyczajniej w świecie wie, że nic z tego nie będzie. Ile byście sobie nie wmawiali i nie chcieli wierzyć, że się myli – on się nie myli! To głos waszej podświadomości, jedyny głos, którego należy bezwarunkowo słuchać i robić to, co wam podpowiada.

Więc, kiedy ktoś wydaje się interesujący, pewny siebie, robi wrażenie osoby, która prze do przodu, bez względu na przeciwności i wręcz bije od niego przekonanie „JESTEM WSPANIAŁY/A!  PODĄŻAJCIE ZA MNĄ!”, a wasz głos mówi wam, żebyście nie szli tą drogą, bo to zwyczajnie nie jest wasza ścieżka i donikąd was ona nie doprowadzi – to nie ma po co iść, bo NIC z tego dla was nie wyniknie. A prędzej czy później okaże się, że wasza intuicja była dobra, mówiła prawdę i starała się was przestrzec przed niepotrzebnym rozczarowaniem, zachodem i rozchodem energii.

Tymczasem lepiej jest spożytkować tę energię w takim działaniu, które wam przyniesie korzyści, i z którego wy będziecie mogli czerpać. Intuicyjnie wyczuwamy ten kierunek, wiemy w którą stronę powinniśmy podążać i jacy ludzie mogą nam w tej wędrówce towarzyszyć, komu będzie z nami po drodze i z kim nam będzie po drodze. Wcale nie jest powiedziane, że droga, która wydaje się taka interesująca i atrakcyjna oraz osoba, która nią podąża będą i dla nas tak samo dobre i właściwe. Być może dostrzegamy w niej własne niespełnione aspiracje, których zwyczajnie jeszcze w sobie nie odkryliśmy albo jeszcze nie nastał czas, w którym powinniśmy je odkryć. Jeszcze do nich nie dojrzeliśmy.

Jeżeli od bardzo dawna nosimy się z jakimś zamiarem i wciąż, i wciąż od nowa wynajdujemy powody, żeby się tym teraz nie zajmować, że nie ta pora roku, nie te warunki i generalnie wszystko nam nie sprzyja, to warto się temu przyjrzeć. Warto się zatrzymać i popatrzeć: CO JEST NIE TAK??? Dlaczego nie możemy ruszyć z miejsca, zabrać się za działanie? Co nam w tym przeszkadza?

Być może rozwiązanie jest bardzo proste. Być może jest bardzo blisko nas, tylko nie przyszło nam do głowy, żeby spojrzeć w tym kierunku albo wydaje nam się, że ono nie może być aż tak blisko.

gora_zza_fioletowych_kwiatów_blog_podpisTymczasem bardzo często najlepsze rozwiązania mamy w zasięgu swoich rąk, jednak najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy i niesamowicie długo błądzimy, obijamy się po omacku i wędrujemy na manowce w poszukiwaniu odpowiedzi, rozwiązania, które… jest tuż obok…

Odpowiedzi lub prób odpowiedzi na pytanie: CO JEST NIE TAK?, które często przybiera formę: CO JEST ZE MNĄ NIE TAK? może być tyle, ile gwiazd na niebie. Nie moją rolą jednak jest je wszystkie wyliczać, bo i nie po to piszę, żeby dawać  konkretne rozwiązania na srebrnej tacy. Każdy musi się sam sobie przyjrzeć i sam sobie uczciwie odpowiedzieć. Dlaczego to jest takie ważne? Dlatego, że NIKT, absolutnie nikt, TEGO ZA NAS NIE ZROBI! Nikt inny nie da nam takiej odpowiedzi! Możemy żyć w iluzji, że dostajemy ją od kolejnych psychoanalityków i psychoterapeutów, w których gabinetach rozkładamy się ze swoimi problemami, ale żaden z nich jej za nas nie odnajdzie.

Każdy musi sam odkryć swoją prawdę. I każdy zacznie jej poszukiwać w najwłaściwszym dla siebie momencie. Nie ma złych i dobrych chwil, nie ma czasu lepszego czy gorszego. W życiu każdego człowieka przychodzi moment, w którym zaczyna się zastanawiać dokąd zmierza?, po co chce tam dojść?, co chce osiągnąć? To bardzo ważny moment, a jeszcze ważniejsze jest, żeby go zauważyć…

Ja mam wrażenie, że wielokrotnie w ostatnim czasie (roku) pojawiał się już w moim życiu, ale ciągle miałam bardzo wiele powodów, żeby go nie dostrzegać.

droga_na_Lasomin_male_podpis

Jest uparty!

Przychodzi i wraca do mnie w przeróżnych sytuacjach i ciągle daje mi do zrozumienia, że już czas…

Już najwyższy czas, żeby zabrać się za swoje życie, odnaleźć własną drogę i własny głos!

To bardzo trudne, bo wymaga zaprzestania oszukiwania samej siebie, wyjścia poza znany, niekoniecznie lubiany, schemat i przyjrzenia się sobie krytycznie, dlatego, że tylko krytyczne spojrzenie jest konstruktywne. Tylko wtedy można pójść dalej i zobaczyć więcej. Tylko, jeżeli człowiek ma w sobie na tyle pokory, by spojrzeć na siebie i swoje działania bez retuszu, bez podmalowywania i bez przysłowiowego „głaskania się po głowie”.

Wracając do tych, z którymi nam po drodze i do tych, z którymi nam absolutnie nie po drodze…

Pisałam już o tym, że nie chcę trwonić czasu na działania dla innych, zwłaszcza dla tych, z którymi jest mi absolutnie nie po drodze…, że dość już się w swoim życiu nadziałałam dla otoczenia, że teraz, wreszcie chcę się skupić na sobie!

To moje działania, plany i aspiracje mają być na pierwszym miejscu! Dopuściłam wtedy do siebie swój wewnętrzny głos, usłyszałam go, poczułam, jak śpiewa i przyzywa mnie, bym za nim poszła, ale…

nie poszłam. Nie posłuchałam go… Bo wcale nie jest łatwo go posłuchać!

skapane_w_chmurach_i_w_zimie_podpis

On wyrywa z „ciepłych pieleszy”, sprawia, że mam nagle porzucić, to, co znam, siebie jaką znam i nawet jeżeli nie za bardzo mi się podoba, to, co widzę, jeżeli ja się sobie nie podobam lub czuję, że jakaś część mojej osobowości blokuje resztę, nie pozwala jej oddychać pełną piersią, to bardzo trudno mi przychodzi ten krok w nieznane. Nie chcę go zrobić. Czepiam się starych, dobrze znanych schematów i oszukuję się, że może jednak nie muszę ich zmieniać… Nie muszę wychodzić z mojej strefy wątpliwego komfortu… Mogę dalej tkwić w miejscu – ani krok naprzód, ani krok w tył, bez ruchu, w stagnacji, nie szarpać się w emocjach i nie wić w pocie czoła… Dobrze znany marazm jest przecież lepszy niż nieprzewidywalna i nie dająca zamknąć się w pułapce stabilizacji zmiana.

Mogę ją odrzucić, ale mogę też wybrać trudniejszą drogę, nieprzewidywalną, nieodgadnioną, wymagającą ode mnie dużo więcej wysiłku, ale…

o ileż piękniejszą :).

***

„Dwie drogi wiodły środkiem lasu. Wybrałam tę, na której śladów było mniej”